Między sztalugą a rosołem – piątkowe popołudnie z sanockimi artystami

Sanoccy artyści i ich pracownie – spotkania ze sztuką w Sanoku

Dzień dobry bardzo.

Dzień zadumy i wspominek. Tych, którzy już zgasli. Ja wiem, że właśnie dziś jest taki dzień refleksji, ale przychodzę do was z czymś innym.

Po pierwsze, jeśli chodzi o pana Leona – trzymam rękę na pulsie. Wczoraj nie mogliśmy się spotkać z obopólnych przyczyn, ale dziś do niego zawędruję, bardziej bliżej południa, kiedy już ugotuję rosół i upiekę cynamonki, o które prosiło moje sportowo-internatowe dziecko. Wezmę mu kilka, bo wiem, że lubi słodkie, i zaniosę też rosół – na rozgrzanie duszy. Przy okazji zrobię zdjęcia Azy, żeby mogły pójść w świat, tam, gdzie pójść mają do rodziny zainteresowanej jej adopcją.

Okazało się, że ze względu na niesprawność ręki lekarz nie chce mnie dopuścić jeszcze do pracy, póki nie stanę na komisji lekarskiej. Komisji, która ma niby określić jakąś tam niesprawność. Nie znam się na tym. Więc wczoraj miałam lekkiego doła, że się tak wyrażę. I pierwszy raz od wielu miesięcy wyszłam z domu.

Wyszyłam po mydło do Rossmanna, a zawędrowałam najpierw do Arkadiusza Andrejkowa. Wiecie, że jestem jego fanką. Zresztą mam jego malunek właśnie na swoim garażu.

Arek przy moim garażu 🙂

Malunek z pierwszych lat jego twórczości. U Arka w pracowni są oczywiście nie murale, tylko jego obrazy. Polecam, jeśli kiedykolwiek będziecie w okolicy, zajrzeć tam – to zupełnie coś innego niż to, co maluje w przestrzeni miejskiej czy wiejskiej. To nie są deskale.

A później wpadłam do Sylwka Stabryły i oddałam się chwili radosnej twórczości na jego ścianie, którą przygotował i pozwolił każdemu zrobić to, co chce. Jak wyglądała moja radosna twórczość? Zobaczcie na zdjęciu.

Nie odwiedziłam wszystkich artystów, bo nie dołączyłam do dziewczyn. Ale u braci Szczepkowskich – Jana i Szymona, u Daniela i Ani Białowąs oraz u Tomka Mistaka – pobyłam chwilę, podyskutowałam z ludźmi. Brakowało mi tego. Stwierdziłam, że po prostu brakuje mi artystów w moim życiu. Przez lata pracy w „Tygodniku Sanockim” kultura była moim głównym tematem. I rzeczywiście przez ten rok stęskniłam się za nimi. Zwłaszcza że nasi sanoccy artyści są bardzo życzliwi, otwarci i ciepli. I tu mówię o wszystkich bez wyjątku, o dziewczynach i chłopakach.

Najchętniej napisałabym o każdym z nich osobny tekst, bo widać w ich pracach progres, zmiany, nowe nuty artystyczne. Wspomnę tylko o Janie Szczepkowskim – niech się pozostali nie obrażą. Jan zaskoczył mnie nową formą swoich prac. On zawsze lubił ogromne przestrzenie, ale tym razem aż musiałam podejść do jego malunku i sprawdzić, na czym to właściwie jest narysowane. Bo wrócił do szkicowania. Zobaczycie na zdjęciach – to są wielkie rysunki, do których używa sepii, kredy i węgla. Patrząc na nie, miałam wrażenie, że gdzieś między kreskami widać echa dawnych mistrzów, trochę greckich rzeźb, trochę współczesnej zmysłowości. I pomyślałam sobie, że gdyby Fidiasz miał pod ręką węgiel, to mógłby mu pozazdrościć. Bardzo fajnie to wygląda.

Podkreślam jeszcze raz – wszyscy po kolei artyści rozwijają się. Pisałam o nich ostatni raz pewnie dwa lata temu, a może trzy. Każdy z nich idzie dalej. Śledźcie ich profile, tam na pewno będą zdjęcia i filmiki z wczorajszych odwiedzin.

Ręka niesprawna, ale o zdrowie psychiczne też trzeba dbać. Nie można się zamykać w domu. A dziś tradycyjny weekendowy poranek. Mięsko na rosół już nastawione. Koty oczywiście krążą, żeby im coś wrzucić, a królowa Jadwiga jak zwykle króluje na kanapie. Pomyślałam, że może dziś, jak przyjdzie moje przyklejone dziecko, hokeista, zrobię rosół z pielmieniami. Młodsza zażyczyła sobie cynamonki do internatu, więc będziemy wszyscy razem piec. A że ja zrobię ciasto, a dzieciaki zajmą się resztą, to będzie wesoło, mącznie i pachnąco.

Niniejszym ogłaszam spokojną sobotę. Pomyślmy o tych, którzy byli przed nami. I zaopiekujmy się tymi, którzy są jeszcze obok. Ja dziś zajmę się sobą, bo ciągle robię coś dla innych. Trzeba to zrównoważyć.

Niech wam się darzy.

☕ Postaw mi kawę

Jeśli poruszyły Cię moje słowa, rozbawiły lub posmakowały – otul mnie aromatem filiżanki kawy.

📻 Głos Janusza. Tekst mój. Zaparz coś ciepłego.
Posłuchaj mnie na YouTube:
👉 Avatea Edyta

Porządki bywają początkiem przygód. Czasem coś oddaję, czasem coś puszczam w świat, żeby znalazło nowy dom. Zajrzyj – może właśnie u mnie czeka Twój drobiazg z historią.

Zajrzyj do mojej szafy na Vinted

Odpowiedz

Please enter your comment!
Please enter your name here