Szczawiowa bez jaj, za to z sercem i ogrodem
Rano wstaję, a na balkonie koncert. Harmider, świergot, ruch jak w tanim barze z darmowym bufetem. Ptaszki urządziły sobie stołówkę na moim słoneczniku. A koty? Koty gdzieś się powlekły. Może na wycieczkę. Może na rajd trasą nad Sanem. Może po prostu uznały, że ten poranek należy do ptaków i łaskawie oddały im scenę. Jak to koty. Z godnością, z nonszalancją i bez słowa.
Próbowałam nie raz zrobić zdjęcie tej całej stołówki, ale wystarczy, że tylko się zbliżę do okna, i już – puf – nie ma nikogo. Jak jestem dalej, to widzę. Siedzą, grzebią dziobkami, ćwierkają aż miło. Ale spróbuj tylko podnieść telefon… I dziś, o dziwo, się udało. Nie wiem jak. Może jedna sikorka była mniej płochliwa. Może ja się ruszyłam z gracją drzewa w bezwietrzną noc. Ale mam. Zdjęcie z dzisiejszego poranka. Dokument na istnienie radości.
W takich okolicznościach zjadłam zupę. Szczawiową. Bez jajek, ale z duszą.
Zupa z tego, co jest
Zrobiłam ją z tego, co miałam: szczaw zerwany z mojego stolika na odwyrtkę, wkładka ze ziemniaków i kawałka boczku, który odnalazł się w czeluściach zamrażarki. Wyszła kremowa i zielona, gęsta i domowa, jak wspomnienie obiadu u babci, kiedy wszystko jeszcze było proste, ciepłe i pachnące czosnkiem.
Szczaw rósł w stoliku na odwyrtkę, czyli takim odwróconym do góry dnem. W jego wnętrzu znalazła się ziemia, trochę pomidorów, szczaw, cebula, chyba jeden bakłażan mi się tam rodzi, dwa ziemniaki, bazylia, a do tego oczywiście sałaty. Codziennie rano podchodzę do tego mojego miniogródka koło garażu i zrywam coś na zupę. Zieloności mnie trzymają przy życiu.
Szczawiowa tradycyjna – jak u babci
Składniki:
Na bazę zupy:
– pęczek świeżego szczawiu (najlepiej z ogródka albo z bazarku od pani Gosi)
– 2–3 młode marchewki
– 1 młoda pietruszka
– kawałek selera
– kawałek pora (opcjonalnie)
– 1 łyżka masła
– sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie
– odrobina śmietanki 18% (opcjonalnie)
Do wkładki:
– 3–4 ziemniaki
– kawałek wędzonego boczku
– 1 cebula
Przygotowanie:
-
W garnku ugotuj wywar warzywny z marchewki, pietruszki, selera i pora, dodając liść laurowy i ziele angielskie. Gotuj do miękkości, ok. 30 minut.
-
Gdy warzywa zmiękną, usuń przyprawy i zmiksuj całość lub przetrzyj przez sito – tak, jak robiła babcia. To będzie baza zupy.
-
Szczaw posiekaj i podsmaż osobno na maśle, aż zmięknie i puści kolor. Dopiero wtedy dodaj go do zmiksowanego wywaru. Dopraw solą i pieprzem. Można dodać odrobinę śmietanki, ale nie trzeba.
-
Ziemniaki ugotuj osobno w osolonej wodzie.
-
Na patelni podsmaż pokrojony boczek i drobno posiekaną cebulkę, aż wszystko się ładnie zarumieni.
-
Gotowe ziemniaki połącz z boczkiem i cebulką – to Twoja wkładka.
-
Podawaj zupę z porządną łyżką ziemniaczanej wkładki na talerzu. Zamiast jajka. Zdecydowanie lepiej.
Szcawiowa bez jaj, ale z czymś więcej. Z ogrodem, wspomnieniem i zapachem sierpnia.
I z wkładką, która potrafi uratować dzień – bo jak się człowiek najpierw naje zupy, a potem jeszcze dobierze ziemniaka z boczkiem, to już żadna katastrofa nie jest taka straszna.
No chyba że przyjdzie sąsiad i zapyta, czemu tak wcześnie gotujesz obiad, skoro nie masz męża. Wtedy trzeba go spojrzeniem ugotować na twardo.

Jeśli poruszyły Cię moje słowa, rozbawiły lub posmakowały – otul mnie aromatem filiżanki kawy.
Porządki bywają początkiem przygód. Czasem coś oddaję, czasem coś puszczam w świat, żeby znalazło nowy dom. Zajrzyj – może właśnie u mnie czeka Twój drobiazg z historią.
Zajrzyj do mojej szafy na Vinted





