Gołąbki w dwóch sosach – pomidorowym i grzybowym

Chodziły za mną. Wiecie, jak to jest. Masz smak na coś i musisz to zrobić.
Akurat wpadł kumpel, który stwierdził, że nie lubi gołąbków w sosie pomidorowym.
Czemu nie — mogę machnąć kilka w grzybowym.
Uprzejmie pomyślałam, bo kumpel wspierający i pomocny pomógł mi przy ciężkich porządkach (ręka dalej nie całkiem sprawna), więc pokarmić go rzeczą naturalną było.
Dzięcie hokejowe stwierdziłam — grzyby uwielbia, więc marudzić na posiłek nie będzie.

Od słowa do słowa zaczęliśmy rozmawiać o pochodzeniu dania i o samej nazwie gołąbki.
No bo właściwie — skąd ten ptaszek w kapuście?

Otóż, moi drodzy, nie z nieba spadł.
Podobno, kiedyś, bardzo dawno temu, na dworach jadało się prawdziwe gołębie faszerowane mięsem i ryżem, a żeby mięso nie wyschło — zawijano ptaszka w liście kapusty. Ot, taka kulinarna wersja kołderki.
A potem, jak to bywa, przepis poleciał „pod strzechy”.
Gołębie zniknęły, kapusta została, a ludzie zamiast całego ptaka zaczęli owijać sam farsz.
I nazwali to po swojemu: gołąbki.
Prościej, taniej i bez latania po podwórku za obiadem.

A że historia ta przyfrunęła do nas z Ukrainy — od słowa hołubci (голубці) — to już wcale mnie nie dziwi.
Bo te nasze kuchnie zawsze się przenikały: trochę tu, trochę tam, a na końcu i tak najważniejsze, żeby pachniało dobrze i było czym nakarmić człowieka po robocie.

Tym oto prostym tokiem myślenia podeszłam do najbliższego sklepu, nabyłam kapustę stożkową w zacnej cenie 2,49 za kilogram, pół kilo mięsa mielonego mieszanego i stwierdziłam, że oddam się zawijaniu.

Farsz tradycyjny, sprawdzony i bez filozofii

Ryż ugotowałam na pół miękko, z garścią suszonej włoszczyzny dla koloru i smaku.
Na patelni podsmażyłam trzy spore cebule, aż zrobiły się złote i pachnące, po czym wymieszałam je z mięsem wołowo-wieprzowym.
Dorzuciłam ryż, sól, pieprz, odrobinę majeranku i — jak zawsze — łyżkę masła, bo masło w farszu działa jak pojednanie: wszystko się łączy i nikt nie ma pretensji.

Farsz gotowy.
Ciepły, pachnący, miękki — taki, że aż szkoda go zawijać, ale trudno, taka tradycja.

Kumpel pomógł, po czym pojechał na swoje zajęcia, a ja włączyłam kryminał.
Nie za bardzo krwawy — krwawy miał być sos pomidorowy.
Jednym okiem spoglądając na szpetnego bohatera, czyli policjanta (bo wiadomo, w skandynawskich kryminałach nikt urodą nie grzeszy), oddałam się parzeniu… kapusty.

Liście stożkowej schodziły jak marzenie — delikatne, cienkie, żadnego szarpania, żadnych przekleństw pod nosem.
Zdejmuje się je jak rękawiczki, tylko gorące, więc ostrożnie, żeby nie przekląć Skandynawii bardziej, niż na to zasługuje.
Każdy liść po sparzeniu odkładałam na bok, żeby chwilę odpoczął, a w międzyczasie farsz już pachniał w misce tak, że kot – Krewetek – się kręcił po kuchni jak satelita.

Liście sparzone, farsz gotowy, więc przystąpiłam do akcji.
Na dnie każdej brytfanki położyłam kilka mniejszych liści — żeby nic się nie przypaliło i żeby było jak w życiu: miękko pod spodem.
Zawijałam jeden po drugim, równo, z czułością, jak listy, które ktoś jeszcze potrafi pisać ręcznie.

W jednej brytfance — klasyka pomidorowa, w drugiej — wersja grzybowa dla marudzącego kompana.
Obie zapowiadały się dobrze.

Kiedy brytfanki wylądowały w piekarniku, w kuchni zrobiło się błogo.
Na ekranie szpetny policjant dalej tropił mordercę, a ja tylko co jakiś czas zerkając, podlewałam gołąbki sosem i myślałam, że to najlepszy moment dnia:
ciepło, zapach, cisza i świadomość, że w piekarniku właśnie zaczyna się poezja.

Składniki

– 2 główki kapusty stożkowatej
– 500 g mięsa mielonego mieszanego (wieprzowo-wołowego)
– około 150 g ryżu (¾ szklanki)
– 3 duże cebule, drobno posiekane
– łyżka masła i łyżka oleju
– garść suszonej włoszczyzny albo starta marchewka i pietruszka
– sól, pieprz, majeranek – do smaku


Farsz tradycyjny

Ryż ugotować na półmiękko w lekko osolonej wodzie, pod koniec dorzucić garść suszonych warzyw dla koloru i aromatu.
Na maśle z olejem zeszklić cebulę, aż będzie złota i pachnąca.
W dużej misce połączyć mięso, ryż, cebulę i przyprawy.
Dodać łyżkę masła – dla delikatności i spokoju ducha.
Wymieszać dokładnie, aż wszystko się zaprzyjaźni.


Liście kapusty

W dużym garnku zagotować wodę.
Włożyć kapustęi parzyć po kilka minut, zdejmując kolejno miękkie liście.
Każdy liść przestudzić i wyciąć zgrubienie z nerwu.
Układać obok siebie, niech czekają cierpliwie.


Zawijanie

Na każdy liść nałożyć łyżkę farszu, zawinąć ciasno jak krokieta.
Na dnie brytfanki ułożyć kilka małych liści – żeby nic się nie przypaliło i żeby było jak w życiu: miękko pod spodem 🙂


Wersja pomidorowa

Sos
– 700 ml pasaty pomidorowej
– łyżeczka cukru
– łyżka masła
– sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie
– po 45 minutach pieczenia: szklanka śmietany 18% wymieszana z dwiema łyżkami mąki

Przygotowanie
Gołąbki zalać pasatą z przyprawami i masłem.
Piec w 180°C (góra–dół) około półtorej godziny.
Po 45 minutach wlać śmietanę z mąką i lekko potrząsnąć brytfanką.
Sos zgęstnieje, zrobi się aksamitny i otuli wszystko jak ciepły koc 🙂


 Wersja grzybowa

Sos
– 2 szklanki wody lub bulionu
– 1–2 łyżki proszku z suszonych borowików
– kostka wołowa lub grzybowa – opcjonalnie
– łyżka masła
– sól, pieprz, kilka kropel sosu sojowego dla głębi
– po 45 minutach pieczenia: szklanka śmietany 18% i dwie łyżki mąki

Przygotowanie
Borowiki zmiksowałam i rozpuściłam 😉 w gorącej wodzie (moze byc lub bulion) , dodać przyprawy i masło.
Zalać gołąbki, przykryć i piec w 180°C przez półtorej godziny.
Po 45 minutach wlać śmietanę z mąką i delikatnie poruszyć naczyniem, żeby sos rozszedł się równomiernie.


Po wyjęciu z pieca dać im chwilę odpocząć.
Potem już tylko widelec, talerz i cisza…
Bo przy takich gołąbkach się nie rozmawia – tylko mruczy.

Na zdrowie 🙂 

Lubisz grykę? Smacznego 🙂

Piróg biłgorajski – smak babcinej kuchni

☕ Postaw mi kawę

Jeśli poruszyły Cię moje słowa, rozbawiły lub posmakowały – otul mnie aromatem filiżanki kawy.

📻 Głos Janusza. Tekst mój. Zaparz coś ciepłego.
Posłuchaj mnie na YouTube:
👉 Avatea Edyta

Porządki bywają początkiem przygód. Czasem coś oddaję, czasem coś puszczam w świat, żeby znalazło nowy dom. Zajrzyj – może właśnie u mnie czeka Twój drobiazg z historią.

Zajrzyj do mojej szafy na Vinted

Odpowiedz

Please enter your comment!
Please enter your name here