Kosmita zakaszlał. Serio.

z cyklu: Pisarka wśród inżynierów

Kosmita zakaszlał. Serio. Mówię zupełnie poważnie. Zacharczał jak stary kołchoźnik po wypaleniu paczki Popularnych.
Nie dziwcie się, że takie mam skojarzenia – Kosmita wyglądem przypomina listonosza, który Rometem przemierzał wioski, dźwigając wielką torbę z listami.
Miał wiecznie poplamioną koszulę i jadł jabłka. Kilogramami.
Kosmita poplamiony nie jest, ale jabłka chrupie hurtowo, codziennie, tuzinami.

Kosmita – to oczywiście nasz inżynier z biura.
Zacharczał.

– Mój dziadek miał tak trzy dni przed śmiercią – uprzejmie zauważyłam.
– Młody, ty może idź do lekarza – dodał Misiek.
– To przez to gorąco – odparł Kosmita – drapie mnie w gardle.
– Tobie zawsze jest gorąco, nawet w zimie – zauważył Misiek.

I miał rację. Kosmita codziennie rano wietrzy biuro, dopóki szron nie pokaże się na ekranach komputerów.
Wiadomo – tlen to życie. Ale gdy palce kostnieją przy klawiaturze, to już nie jest tak romantycznie.

– Mam pomysł – ożywił się Misiek. – W serwerowni jest 14 stopni, czyli idealna temperatura dla ciebie.
– O, właśnie. I tam jest dziura – możesz się w niej położyć.
Atmosfera grobowa, dosłownie. Cisza, chłód, no luksus.
Kosmita zakaszlał jeszcze raz.
– O widzisz, i jak zejdziesz z tego świata, to masz gotowy grób… Świeży, w atrakcyjnym i cichym miejscu, nic tylko umierać!

I tym oto prostym sposobem – niemal złożyliśmy kolegę do grobu.
Rozmowa miała miejsce w zeszłym tygodniu.
Wszyscy w biurze nadal żyją. 😉

Wodecki i operacja bratek – Zapaska

☕ Postaw mi kawę

Jeśli poruszyły Cię moje słowa, rozbawiły lub posmakowały – otul mnie aromatem filiżanki kawy.

📻 Głos Janusza. Tekst mój. Zaparz coś ciepłego.
Posłuchaj mnie na YouTube: 👉 Avatea Edyta

Odpowiedz

Please enter your comment!
Please enter your name here