Pisarka wśród inżynierów – dzień pierwszy: Śrubki, Corel i poker face
Są takie chwile w życiu człowieka, kiedy czuje, że trafił do równoległego świata.
Na przykład ja: humanistka, artystyczna dusza, wrażliwiec, pisarka.
Pisarka wśród inżynierów.
Wylądowałam w pokoju pełnym konstruktorów. Dziesięciu. Sztuk dziesięć. W świecie śrubek i Corela.
-
- Biuro jest ogromne.
-
- I jak ogromne – tak zagracone.
-
- Ten wybitnie artystyczny nieład zawdzięczamy setkom drobnych części do urządzeń, które Fabryka produkuje. W dodatku regularnie wpadają tu konstruktorzy, pracujący nad prototypami.
Ich dyskusje bywają wręcz dramatyczne.
Jak zrobić coś mniejsze, cichsze, lepsze — skoro to czy tamto nie jest kompatybilne?
Słucham ich często z autentycznym zaciekawieniem.
Bo choć wokół króluje chaos, w ich głowach panuje zadziwiający porządek.
Absurd, herbata i chęć notowania
Corela znam dobrze, więc jakimś cudem obroniłam się przed pierwszym pytaniem:
„A Ty to w Excelu też coś zrobisz?”
(Zrobię. Krzywdę sobie zrobię, jeśli jeszcze raz każą mi patrzeć na makra.)
Klimat przypomina trochę biuro z powieści Joanny Chmielewskiej.
Już po kilku dniach wiem, że mam tu:
– Pana Inżyniera Od Śrubek,
– Pana Troszkę Zasmuconego Nadmiarem Raportów,
– oraz Pana Optymistę Od Trzech Kubków Kawy.
A ja?
Ja, jak zwykle: herbata, Corel, próby zachowania miny pokerzysty w świecie, w którym pojęcie „formatka 2D w zapisie DWG” pada częściej niż „dzień dobry”.
Ale dam radę.
Porządek pracy, klikanie kursorem, wczytywanie się w rysunki i dokładna edycja tekstu wywołały u mnie nie wyrzuty sumienia — tylko wyrzut… chęci.
Chęci notowania.
Chęci pisania.
Szuflada z opowiadaniami znów się zapełnia.
Bo choć świat wokół mnie składa się teraz z części zamiennych, śrubek i prototypów, to jednak, jak zwykle, wszystko układa się w historie.
Z bliskością zwykłych chwil – Avatea
Jeśli poruszyły Cię moje słowa, rozbawiły lub posmakowały – otul mnie aromatem filiżanki kawy.
Posłuchaj mnie na YouTube: 👉 Avatea Edyta