Zupa z młodej pokrzywy
– czyli luksus prosto z rowu 😉
Nie musisz mieć karty do eko-delikatesów, wystarczy że masz buty, wiadro i trochę godności (żeby nie dać się poparzyć zbyt bardzo). Pokrzywa to roślina z charakterem – pieprznęła cię kiedyś w łydkę, a teraz oddaje ci w zupie wszystko co ma najlepsze: żelazo, witaminy i poczucie, że jesteś wiedźmą w najlepszym sensie tego słowa.
Zupa z młodej pokrzywy: wykonanie
-
Zbierz pokrzywę. Młodą, jędrną, jeszcze naiwną – zanim zacznie kwitnąć i kombinować. Najlepiej rano, w rękawiczkach, chyba że
jesteś twardzielką i lubisz, jak coś piecze (poza cenami w sklepach).
-
W domu sparz ją wrzątkiem – tak, jakbyś się mściła za wszystkie bąble w dzieciństwie
-
Podsmaż cebulkę i czosnek, dodaj pokrzywę, chwilę pomieszaj. Tak, teraz zaczyna pachnieć zdrowiem i biedą w najlepszym wydaniu.
-
Zalej bulionem (albo wodą z kostką – bez ściemy, są takie których sład jest ok) i wrzuć pokrojone ziemniaki. Gotuj do miękkości. Pokrzywa lubi prostotę, nie trzeba jej foie gras.
-
Zblenduj, dopraw, daj łyżkę śmietany (albo mleka owsianego lub kokosowego).
-
Opcjonalnie: jajko na twardo, grzanki, pestki dyni lub słonecznika – wszystko co masz, co nie uciekło z lodówki.
Efekt? Zupa o kolorze nadziei i smaku „mogę jeszcze ogarnąć to życie”. Zdrowa, gęsta, niedroga. Idealna, by poczuć się jak królewna we własnym kubku emaliowanym.
Pokrzywa uczy pokory i dobrego trawienia. A to już dwa powody, żeby ją zaprosić do garnka.
A może zaprosisz rodzinę na inną zupę? Polecam garniak 🙂
Garniak – łemkowska zupa – Zapaska Łemkowskie smaki
Leave a Review